Po kolejne tomy z serii o Lipowie sięgam
regularnie od dwóch lat, zgodnie z harmonogramem ich wydawania –
jeden tom wczesnym latem, jeden tom jesienią. Zawsze zapisuję w
notesie datę premiery i czekam... Tym razem trochę potrenowałam
swoją cierpliwość, gdyż chciałam „Czarnymi narcyzami”
rozpocząć wakacyjne czytanie – ciężko było mi wymyślić
lepszą książkę na pierwsze letnie wylegiwanie się na kocu pod chmurką.
Nie zawiodłam się. :) Tym razem w dość burzliwe życia osobiste
bohaterów wpleciona została historia ludowej legendy o domu drwala
we wsi Diabelec… I związane z nią czarne narcyzy oraz całkiem
współczesny trup. A właściwie trzy…
I cóż ja mogę napisać,
żeby nie powtarzać się jak zdarta płyta… ;) Po prostu kocham tę
serię – jestem wobec niej bezkrytyczna, choć owszem, dostrzegam też prostotę języka, powtórzenia itd. Ale mi to nie przeszkadza –
zawsze bawię się świetnie. Uwielbiam tę duszną atmosferę małej miejscowości, duży nacisk na obyczajowość, a także ten charakterystyczny styl pisania i prowadzenia narracji. A tych, którzy jeszcze nie znają
twórczości Kasi Puzyńskiej, gorąco namawiam do lektury –
tylko obowiązkowo zacznijcie od tomu pierwszego, czyli „Motylka”.
Natomiast Ci, którzy znają już serię o Lipowie… tych na pewno
nie trzeba do dalszych części zachęcać. :)
5 komentarzy:
Nie znam! Ale skoro tak zachęcasz, to może powinnam wreszcie zebrać się w sobie i zamówić pierwszy tom. :) Boję się jedynie, czy Puzyńska nie będzie takim samym rozczarowaniem jak Katarzyna Bonda, zachwalana przez tak wielu...
Moge Ci podać rękę, sama jestem bezkrytyczna i kocham i oczywiście czekam na więcej
Karolina Lenska - przeczytałam pół "Pochłaniacza" Bondy i odpuściłam - nie podobało mi się, nuda. Natomiast Puzyńską się zaczytuję... Oby u Ciebie było tak samo! :)
Kasiek - :))) następny tom pewnie jakoś w listopadzie dopiero :(
UWielbiam;)
Muszę sobie kupić:D
Prześlij komentarz